Po piątkowym grillowaniu został arbuz, którego przywieźli znajomi, a że dziś też nas odwiedzili, żeby spróbować sushi w wykonaniu Męża, więc, żeby owoc się nie zepsuł, jako przystawka wystąpił. Przepis pochodzi ze wspomnianej już kiedyś książki „Kuchnia dietetyczna. 1001 przepisów”. W oryginale były świeże listki bazylii, a że ja takowej nie miałam na stanie, bo w mym małym mieście jest to towar mocno deficytowy, więc postanowiłam przygotować na szybkości sos z wykorzystaniem bazylii suszonej. Wyszło smacznie, jako wstęp do sushi całkiem nieźle się taka „sałatka” sprawdziła. A tak na marginesie, to muszę w końcu świeżą bazylię hodować i nie dopuścić jak zwykle do śmierci w wyniku suszy.
- pół dużego arbuza
- opakowanie sera feta
- pół czerwonej cebuli
Sos:
- pół łyżeczki suszonej bazylii
- 1 łyżka oliwy
- 1 łyżeczka octu balsamicznego
- pół łyżki miodu
- kilka kropel cytryny
- sól
- pieprz
W szklance wymieszać składniki na sos. Arbuza i fetę, pokroić na plastry o grubości ok. 1 cm, następnie posługując się kieliszkiem, szklanką lub foremką wyciąć z nich 10 okrągłych plastrów arbuza i 7 takich samych plastrów fety. Czerwoną cebulę pokroić w półplasterki. Na talerzu układać „wieżyczki” plaster arbuza, fety i znów arbuza. Cebulę rozmieścić dekoracyjnie na szczycie. Polać każdą „wieżyczkę” sosem. Gotowe!
bardzo lubię
uwielbiam to połączenie!