W ubiegłą sobotę, zostaliśmy wraz z Paszczakiem zaproszeni do Ulli z bloga Kuchnia na wzgórzu na homecooking z Soserem Winiary. Razem z nami gotował koleżanka Ulli – Ania. Soser to baza do dań i sosów, która nadaje im odpowiednią konsystencję i poprawia smak.
Kluska:) |
Mania::) |
Gdy dojechaliśmy na miejsce, powitali nas – jeszcze na podwórku – gospodarze Ulla i jej przefajny partner Jacek oraz dwa kochane i urocze psy Mania i Kluska:) Po zwiedzeniu całego domu na wzgórzu, w którym pełno jest pięknych starych mebli i innych szpargałów, zawitaliśmy do kuchni, która mnie od razu skojarzyła się z kuchnią rodziny Borejków (bohaterów cyklu „Jeżycjada” Małgorzaty Musierewicz).
W oczekiwaniu na przyjazd Ani i Jej rodziny raczyliśmy się białym winem, oliwkami nadziewanymi migdałami i przepysznym francuskim kozim serem.
W końcu, kiedy wszyscy gotujący byli w komplecie, zajęliśmy się gotowaniem. Na pierwszy rzut do piekarnika poszła tarta z dynią, mięsem mielonym przyprawionym Soserem i zielonym groszkiem. Następnie kuchnię opanował Paszczak – niemiłosiernie hałasował ubijając mięso wieprzowe na swoje bitki w sosie z suszonymi grzybami i wędzoną śliwką:) Na końcu, ja, zajęłam się przygotowaniem mojego dania, a były to: roladki z mozzarellą i ogórkiem kiszonym, zawinięte w szynkę szwarcwaldzką w sosie winno – miodowym. I w zasadzie obiad mieliśmy już gotowy.
W międzyczasie dzieci Ulli i Ani nie mogąc doczekać się obiadu (bo jednak, kiedy trzy osoby gotują, to musi potrwać) zajadały przygotowane przez Ullę Chrupiące Kąski Winiary.
Dania główne i tarta były gotowe, więc pozostało tylko podgrzać zupę z podrobami i ziemniakami przygotowaną przez Anię i wymieszać sałatkę z brokułów i kukurydzy z sosem sałatkowym, oczywiście marki Winiary. Po kuchennym szaleństwie przyszedł czas na równie przyjemną część homecooking, czyli jedzenie. Na początek zupa, później przepyszna tarta Ani, następnie obydwa rodzaje mięs – paszczakowy sos do bitek zmiażdżył nas wszystkich – niebo w gębie, do tego również przez Paszczaka przygotowane puree ziemniaczane – równie genialne jak sos i, żeby trochę zieloności było:) sałatka.
Generalnie pojedliśmy jak na święta, a to jeszcze nie było wszystko, co zostało zaplanowane:) Na deser podano nam ciasto z białek i maku, autorstwa Ulli z truskawkami i bitą śmietaną do tego fantastyczna kawa Jacka i likier Baileys podany w czekoladowych kieliszeczkach.
Mnie idea takiego homecooking’u bardzo się spodobała. Fanatastyczne miejsce – za ogrodzeniem las, psy bawiące się na podwórku, świetni ludzie – Ulla i Jacek, którzy kochają dobre jedzenie i wino:P oraz ich przyjaciele Ania i Andrzej wraz z rodziną – którzy sa również przesymaptyczni. Atmosfera przy stole była wspaniała – jedliśmy, rozmawialiśmy, śmialiśmy się. Generalnie bardzo na plus, oby więcej takich imprez, bo jest to miła i ciekawa forma spędzania weekendu i okazja do poznawania nowych ludzi i dzielenia się swoimi kulinarnymi (i nie tylko) doświadczeniami. Jak tylko będziecie mieli możliwość wzięcia udziału w homecooking’u – bez wahania się zgódźcie. Jeszcze raz gorąco Wam polecam taką imprezę. Ave!
Ta szafa, po prostu mnie urzekła |
ale pyszności! Szkoda, że nie potrafię gotować :<
Baileys też był marki Winiary? 😉
No, nie:P Ulla dostała Go na Dzień Kobiet wraz z kompletem kieliszków z czekolady i postanowiła nas uraczyć takim dodatkiem do kawy:))))
cieszę się, że Wam się podobało i smakowało 🙂 zapraszamy częściej !!!
Tragiczny product placement… :/
Może i tragiczny, ale co z tego? Za to twój komentarz to szczyt kreatywności. Dzięki:)