…czyli test pierwszego przepisu z fantastycznej książki Adrianny Godlewskiej Życie, kochanie i gotowanie. Pani Adrianna Godlewska jest człowiekiem, który chyba jako jeden z pierwszych prowadził w tv program kulinarny. Programu nie widziałam, ale sądząc po tym, z jaką pasją i ciepłem pisze o gotowaniu, program mógł być całkiem do rzeczy.
W książce, pisanej w formie pamiętnika, bohaterka ma 69 i pół lat i jak sama pisze, całkiem niezły to wiek, bo mimo, iż tu i ówdzie strzyka, to jak się nałoży urodę z pudełeczka to jest całkiem nieźle. I cały czas, prawie każdemu momentowi towarzyszy jedzenie, i to jest to, co mnie z miejsca urzekło i to w jaki sposób pani Adrianna o tym pisze.Bo niby jedzenie towarzyszy każdemu, ale nie wszyscy potrafią docenić to, co jedzą, jak to jest podane i w czyim towarzystwie spożywane. A w książce są ciągle (jak je nazywa autorka) bankiety, które nierzadko trwają do późna, mimo tych prawie 70-ciu lat biesiadników:))) I to jest fajne:), że mimo upływu lat można być nadal pełną energii osobą, która zmiany dziejące się na świecie traktuje jak coś zupełnie naturalnego, a nie tylko narzeka, jak to kiedyś było inaczej, lepiej.
Co do przepisów, to szkoda, że niektóre z nich nie mają dokładnych proporcji. Tak było właśnie w przypadku tejże zupy,ale jakoś zdając się na własne wyczucie smaku dałam radę. Przepis niemalże wiernie odtworzony, od siebie i od Paszczka dodatek śmietany. Zupa lekka, spokojnie nawet 8-miesięczne niemowlę mogłoby taką wsunąć, tylko bez przypraw. Myślę, że lekkość tej zupy byłaby wskazana przed konkretnym daniem głównym, co by delikatnie pobudzić do jedzenia, ale nie zapchać brzuszka:)
A oto fragment z książki:
(…) Muszę zaskoczyć moich gości dzisiejszą kolacyjką, ale bez przesady, bo będą siedzieć do rana. Kupiłam niedawno bardzo ładne tzw. bulionówki, zrobię zupę – krem z grzankami. Muszę kupić kilka porów i ziemniaki. Resztę mam. To będzie taka tradycyjna francuska zupa.
Trzeba ugotować ok. dwóch litrów wody. W tym czasie umyte pory, ok. 8 sztuk, kroimy na kawałki, obrane ziemniaki kroimy w kosteczkę. Gdy woda się zagotuje wrzucamy jarzyny, dodając nieduży kawałek selera.Dodajemy soli i pieprzu.Gotujemy ok. pół godziny, dopóki ziemniaki nie będą miękkie. Zdejmujemy z ognia, miksujemy, aby uzyskać konsystencję kremu. Przed podaniem wrzucamy pól łyżeczki świeżego masła i wcześniej przygotowane grzanki.*
Ja zrobiłam tak, jak w przepisie, tylko z połowy składników, tj. litr wody, 4 pory i 4 ziemniaki plus śmietana na talerzu, reszta, tak jak w książce. Gotowe!
A na drugie bohaterka wymyśliła rissotto, ale o tym, kiedy indziej, kiedy wewnętrznie dojdę do przekonania, że warto to skomplikowane, jak dla mnie danie przygotować:)
*A. Godlewska, Życie, kochanie i gotowanie, Warszawa 2010, s. 149- 150.